Birgitta i Ulf Ekman. Powrót do domu

Ulf Ekman to urodzony 8 grudnia 1950 w Göteborgu – szwedzki teolog, misjonarz i etnograf. W 1970 ukończył szkołę średnią. Następnie studiował etnografię, historię i teologię na Uniwersytecie w Uppsali. W styczniu 1979 był ordynowany w luterańskim Kościele Szwecji. Następnie przez kilka lat pracował jako kapelan na uniwersytecie w Uppsali. Jest założycielem szwedzkiego ewangelikalnego kościoła charyzmatycznego Livets Ord (Słowo Życia), który prowadził do roku 2002, kiedy to przekazał przywództwo pastorowi Robertowi Ekhowi, angażując się w działalność misyjną poza Szwecją. Jako misjonarz swojej wspólnoty eklezjalnej działał w Bangladeszu, Rosji, Armenii, Azerbejdżanie, Tadżykistanie, Albanii, w Izraelu, w Indiach i na Ukrainie. Wraz z Livets Ord organizował coroczne spotkania „Europe Conference”. Współpracując z „New Generation Church”, Livets Ord zakładało wspólnoty wyznaniowe w dużych miastach ZSRR i w innych rajach na świecie.
9 marca 2014 ogłosił, że wraz z żoną Birgittą zamierza oficjalnie wstąpić do Kościoła katolickiego, co nastąpiło oficjalnie 21 maja 2014 roku. W lutym 2018 Ulf pojawi się we Wrocławiu! Więcej informacji tutaj.
Mariusz Rosik: Ulf, w 1983 roku założyłeś w Uppsali tzw. wolny Kościół, ponaddenominacyjną, charyzmatyczną wspólnotę chrześcijańską. Z biegiem czasu stał się on największym wolnym Kościołem w Szwecji, a przypuszczalnie w całej Skandynawii. Nadałeś mu nazwę „Słowo Życia”, co wprost kieruje nasze myśli do Pisma Świętego. Czym dla Ciebie i Twojej żony w tamtym czasie była Biblia?
Ulf: Dla nas Biblia zawsze była i jest czymś niezwykle ważnym. W 1970 roku przyszedłem do żywej wiary w Jezusa Chrystusa, a to natychmiast spowodowało we mnie ogromny głód, by Go poznać i rozumieć Pismo Święte. Głód ten zaprowadził mnie jeszcze jako studenta do wielokrotnego uczestnictwa w tygodniowym studium biblijnym i pracy ewangelizacyjnej wśród moich rówieśników. W tamtym czasie była to naprawdę potrzebna mi duchowa formacja.
Birgitta: Ja natomiast posiadałam mocno zakorzenioną miłość do Biblii od samego dzieciństwa. W czasie, gdy dorastałam, wielokrotnie widziałam, jak Biblia odpowiada na życiowe ludzkie problemy, a pocieszenie, jakie przynosi jej lektura, często okazywało się bezcenne, gdy wszelkie ludzkie pociechy zawodziły.
Wraz z powstaniem wspólnoty „Słowo życia” utworzona została także Szkoła Biblijna. Kim byli uczestnicy tej szkoły? Jak wyglądały zajęcia? Na czym się koncentrowaliście? W oparciu o jakie materiały były prowadzone zajęcia?
Ulf: Zostałem ordynowany na pastora w luterańskim Kościele Szwecji w 1979 roku i rozpocząłem pracę jako duszpasterz akademicki. To właśnie wtedy dostrzegłem, jak bardzo młodzi ludzie potrzebują ugruntowania w słowie Bożym. Braki w wiedzy biblijnej były ogromne. To spostrzeżenie doprowadziło ostatecznie w 1983 roku do utworzenia międzywyznaniowej Szkoły Biblijnej dla chrześcijan o bardzo zróżnicowanym pochodzeniu. To właśnie ta szkoła stoi u początków „Słowa Życia”, kongregacji, czy jak wolą niektórzy – wolnego Kościoła. On z kolei stoi u początków chrześcijańskiej szkoły jako zwykłej placówki edukacyjnej i dzieł ewangelizacyjnych, do których zaliczyć należy między innymi wydawnictwo i kanał telewizyjny.
Początkowo nie spodziewaliśmy się dużej liczby studentów, ale okazało się, że z biegiem czasu ponad dziesięć tysięcy osób wzięło udział w naszym rocznym programie edukacyjnym w Uppsali. Później zaczęły powstawać zagraniczne filie naszej szkoły. W sumie ponad pięćdziesiąt tysięcy studentów przeszło przez jej program bądź przez program szkół założonych przez naszych absolwentów. To jest poruszające.
W naszej Szkole Biblijnej korzystaliśmy w obfitej literatury różnych autorów ewangelicznych, charyzmatycznych. Z biegiem czasu i ja napisałem wiele książek, po które sięgaliśmy w szkole. Zasadniczo wykłady dotyczyły życia świeckich ludzi wierzących w Chrystusa. Naszym celem było zainspirować i zmobilizować laikat do wypełnienia Bożego wezwania, aby być świadkiem Chrystusa w codziennym życiu – na ulicach, placach, w szkołach, w zakładach pracy, w domach – gdziekolwiek starali się odpowiadać na to wezwanie. Celem było także pogłębienie ich życia duchowego i osadzenie go na fundamencie biblijnym.
Prowadzone przez nas wykłady to podstawowe kursy ze Starego i Nowego Testamentu, a także główne tematy dotyczące życia wiary: wiara jako cnota, jak ewangelizować, jak pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu, dary Ducha Świętego i Jego owoce, jak prowadzić i pogłębiać życie modlitewne, uzdrowienie i cierpienie, a także wiele tematów im pokrewnych.
Jestem po fascynującej lekturze Waszej książki „Wielkie odkrycie. Nasza droga do Kościoła katolickiego”. Opowiadacie w niej, w jaki sposób Bóg krok po kroku prowadził Was do pełnej komunii z Kościołem rzymsko-katolickim. Czy coś się zmieniło w Waszym postrzeganiu Biblii przez te lata, w których coraz bardziej poznawaliście Kościół?
Ulf i Birgitta: Biblia zawsze była i wciąż jest dla nas niezwykle istotna, ale musimy przyznać, że kiedy staliśmy się katolikami, otrzymała ona właściwe osadzenie w naszym życiu, a jej lektura nabrała nowej głębi. Kiedy zmagaliśmy się z formułą „sola Scriptura”, którą uznaliśmy za niewystarczającą – gdyż Biblia nie może być zawieszona w próżni – odkryliśmy nowe wyrażenie: „prymat Pisma Świętego”, które satysfakcjonuje nas o wiele bardziej i okazuje się dużo bardziej biblijne.
Słabym punktem naszego ewangelicznego / charyzmatycznego podejścia było to, że w życiu duchowym i lekturze Biblii zawsze narażeni byliśmy na subiektywizm i czytanie selektywne. Brak niezachwianego autorytetu w naszym duchowym milieu stał się rzeczywiście kłopotliwy. Nie posiadaliśmy takiego autorytetu, któremu zdecydowanie moglibyśmy zaufać jako komuś, kto we właściwy sposób interpretuje Pismo Święte. Kiedy chrześcijanie czytają Biblię i dochodzą do odmiennych konkluzji, to rzeczywiście czegoś tu brak. Ta świadomość obudziła w nas potrzebę tego, co nazywamy Magisterium.
Jako pastor wraz z Birgittą przez trzydzieści lat podróżowałeś po świecie, zakładając nowe wspólnoty w wielu krajach. Na Waszej drodze znalazł między innymi Związek Radziecki (później Rosja), Bangladesz, Armenia, Azerbejdżan, Albania, Turcja, Indie, Ukraina, a także Izrael. Wszędzie tam głosiliście dobrą nowinę o zbawieniu w oparciu o Słowo Boże. Po jakie fragmenty Biblii najchętniej sięgaliście?
Ulf: Podróżowaliśmy naprawdę dużo, gdyż czuliśmy, że Bóg wzywa nas do takiego właśnie głoszenia dobrej nowiny. Nasz służba była jednocześnie ewangelizacją i formacją, była przepowiadaniem podstawowego kerygmatu i nauczaniem. W głoszeniu ewangelii skupialiśmy się na życiu, odkupieńczej śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. To samo sedno dobrej nowiny. Jest w tym naprawdę coś fascynującego, gdy widzisz, jak ludzie nigdy niezwiązani z Kościołem lub osoby pochodzące z różnych odłamów chrześcijaństwa nagle zostają naprawdę urzeczeni i pociągnięci do Chrystusa, którego przepowiadaliśmy. Natychmiast rodził się w nich głód, by poznać, co Biblia mówi o Jezusie. Nie mam na myśli poszczególnych fragmentów, ale całe przesłanie Pisma, np. List do Rzymian, List do Efezjan i tak dalej. Na spotkaniach uwielbiałem mówić o dobroci i miłosierdziu Boga, o Jego pragnieniu przebaczania, pomagania nam i odnowy naszego życia. W nauczaniu skierowanym do pastorów i liderów kładłem nacisk na odpowiedzialność, mówiłem o tym, jak być dobrym pasterzem i rozsądnym przewodnikiem trzody Pana, jak stać się przykładem wiary.
W Kościele protestanckim i w wolnych Kościołach charyzmatycznych pastorzy opierają się zasadniczo na Biblii. Wśród katolików podkreśla się także drugi filar, na którym budowany jest założony przez Chrystusa Kościół, a którym jest Tradycja. Czy przylgnięcie do Tradycji katolickiej w jakiś sposób wpłynęło na odczytywanie przez Was Słowa Bożego zapisanego w Biblii?
Ulf: Odkryłem Tradycję Kościoła jako gniazdo nieprzeliczonych skarbów i jako okulary, przez które lepiej można zrozumieć Biblię. Także doświadczenie Ojców Kościoła i ich niezwykle bogate rozumienie Biblii pogłębia nasze na nią spojrzenie i przynosi ukojenie serca. Muszę powiedzieć, że wielokrotnie przyniosło mi ono odpowiedzi na pytania, które były dla mnie trudne i których unikałem, pytania dotyczące cierpienia, sakramentów i innych żywotnych tematów.
Podczas jednego z pobytów w Ziemi Świętej w środku nocy otworzyłeś Biblię i od razu natrafiłeś na słowa: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi” (Mt 1,20). Birgitta cały rozdział książki poświęca Maryi. Czy rzeczywiście katolickie i protestanckie interpretacje perykop maryjnych różnią się tak bardzo?
Ulf: Odkrycie postaci Maryi było dla nas przepiękną niespodzianką. Spotkaliśmy wielu protestanckich konwertytów na katolicyzm, którzy mówili nam, że postać Maryi była dla nich ostatnią przeszkodą, jaką musieli pokonać na drodze zrozumienia katolickiej wiary. Dla nas Maryja była pierwszą „przeszkodą”, którą udało się przezwyciężyć. Bardzo wcześnie na naszej drodze musieliśmy skonfrontować nasze przekonania dotyczące Matki Bożej z dogmatami maryjnymi. Kiedy zaczęliśmy je zgłębiać i rzeczywiście rozumieć, to nie Maryja stała się teologicznym problemem. Problemem stało się to, jak poradzić sobie z reakcją naszych protestanckich braci na nasze odkrycia.
To właśnie w tamtym czasie, gdy byłem sfrustrowany i martwiłem się, jak stawić czoła zaistniałej sytuacji, Bóg poprowadził mnie do biblijnego wersu mówiącego o tym, że Józef miał sen i został w nim zachęcony, by przyjąć do siebie Maryję. To wydarzenie bardzo mocno do mnie przemówiło. W protestanckich kręgach spotykamy wiele różnych podejść do tematów maryjnych. Jedne są bardziej, inne mniej sceptyczne w stosunku do nauczania Kościoła katolickiego. Tak naprawdę nie chodzi o to, czy Maryja może być nazywana Matką Bożą, ale o to, czy można Ją prosić o wstawiennictwo za nami. Zrozumienie roli Maryi jako Wstawienniczki otwiera zupełnie nowe wymiary relacji z Nią.
Jesteście wspaniałą parą i Wasza droga wiary jest drogą wspólną, zarówno Twoją, jak i Twojej żony. Bóg prowadził Was oboje w tym samym czasie do Kościoła katolickiego. Czy na tej drodze Biblia odegrała kluczową rolę? Czy może spieraliście się o różne fragmenty Pisma Świętego, bo każde z Was inaczej je interpretowało?
Ulf i Birgitta: Nie, nigdy nie sprzeczaliśmy się o takie kwestie. Możemy szczerze powiedzieć, że nasza droga była wspólna, kiedy studiowaliśmy Biblię, Katechizm Kościoła Katolickiego i wiele innych książek. Byliśmy coraz bardziej przekonani, że to Kościół katolicki jest Kościołem, który założył Jezus Chrystus. W rzeczywistości byliśmy wręcz przytłoczeni odkryciem, jak doskonale są ugruntowane w Biblii dogmaty maryjne, kwestia prymatu papieża czy czyśćca.
Na Twoim blogu internetowym widnieje, zarówno w języku szwedzkim, jak i po angielsku, sekcja „Daily Devotion”. Codziennie komentujesz jeden kilka biblijnych wersetów. Każdy z wpisów kończy się krótką modlitwą. W jaki sposób powstają te rozważania?
Ulf: Pochodzą z modlitewnika, który napisałem lata temu. Przypuszczalnie powinienem już napisać nowy…
Ostatnie pytanie nie dotyczy wprost Biblii. Ważne postacie w Waszej drodze wiary to między innymi Polacy, św. Faustyna i św. Jan Paweł II. Kilka razy odwiedziliście Polskę. Jak znajdujecie nasz kraj? Jak się czujecie wśród Polaków?
Ulf i Birgitta: Poznanie Polski i Polaków stało się dla nas bardzo wzbogacającym doświadczeniem. Początkowo Polskę poznawaliśmy przez postać Jana Pawła II i św. Faustyny. To wiele dla nas znaczyło. Z biegiem czasu szacunek dla waszego kraju wzrastał. Naprawdę uwielbiamy przyjeżdżać do Polski i wiele nauczyliśmy się w kwestiach wiary i wierności, jaką okazujecie Jezusowi Chrystusowi.
Dziękuję za rozmowę.