Inteligencja nagrodzona

Inwektywa, obelga, obraza, upokarzające epitety i poniżające określenia stanowiły jeden ze środków stylistycznych antycznej polemiki oratorskiej. Ich brak w dyspucie publicznej lub dziele polemicznym pomniejszałby ich wartość. Więcej, mowa obraźliwa przynajmniej w starożytnej Grecji, stała się sztuką! Czy postawa Jezusa, żyjącego przecież w Palestynie, wpisuje się w tę konwencję?
Pewnego razu chciał trochę odpocząć, a tu przytrafia Mu się takie spotkanie. Nie dość, że kobieta jest Kananejką (czyli dzisiejszą Libanką), to jeszcze przychodzi do Niego, Żyda, cała podekscytowana. Nawet uczniowie nie dali rady jej uciszyć. Smaczek całej sceny leży w zaciekawieniu, jak zachowa się Jezus wobec kobiety, którą żydowskie Prawo eliminuje spośród tych, którzy mogą oczekiwać na Bożą łaskę. Przejęci ideą czystości rytualnej faryzeusze gotowi byli ją potępić przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze, była kobietą, która bezecnie rozpoczęła rozmowę z nieznanym mężczyzną, i to publicznie. Po drugie, była kobietą o pogańskim rodowodzie. Po trzecie wreszcie, była matką opętanej córki, miała więc kontakt ze złym duchem. Potrójnie nieczysta! Czy może dziwić fakt, że Jezus w takich okolicznościach odwołuje się do typowej topiki żydowskiej w odniesieniu do pogan: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucać psom” (Mt 15,26).
Inteligencja kobiety okazuje się jednak większa niż surowy ton Jezusa. On mówi o psach, które Żydzi uważali za nieczyste, ona – przejmując z tej wypowiedzi obraz czworonoga, zamienia go w milusińskiego towarzysza zabaw dzieci: „Tak, Panie, ale i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów” (Mt 15,27). Tak rezolutna odpowiedź musi zostać nagrodzona.